Na pewno wszyscy znają stereotypowe powiedzenie dotyczące rudych, że są wredni, zdradliwi i fałszywi. Zastanawiam się, skąd się wzięła ta krzywdząca i nomen omen fałszywa opinia. Znam wiele przesympatycznych osób z rudymi włosami. Jeśli ktoś nie ma wśród krewnych lub grona swoich znajomych żadnych rudzielców, a chciałby przekonać się, że są to istoty niezwykłe, to odsyłam do książki Piotra Wilkonia „Była sobie Ruda”. Jeśli ktoś zna ludzi o rudych włosach, to zapewne nie musi przekonywać się o słuszności mych słów, ale zdecydowanie powinien także zapoznać się z tą bajką, bo zwyczajnie warto. Rzecz jest co prawda o kotach, ale problemy w niej przedstawione są typowo ludzkie.
Tytułowa bohaterka to kotka, która przyszła na świat w rodzinie czarnych jak węgiel kotów. Głowa rodu, tata Kacper, pojawienie się Rudej potraktował tak, jakby go spotkało wielkie nieszczęście. Miał nawet problem z uznaniem jej jako własnego dziecka. Na szczęście matka nie wyrzekła się jej i wychowywała ją tak samo jak pozostałe potomstwo. Nie była to praca łatwa, miła i przyjemna, ponieważ Ruda była niepokornym dzieckiem. Nie trzymała się schematów i robiła wszystko po swojemu. Zamiast mleka piła herbatę, bawiła się i tańczyła z myszkami oraz, o zgrozo, zaprzyjaźniła się z psem. Takie rzeczy nie zdarzają się przecież w porządnej kociej rodzinie. To wstyd i hańba! Jak zareagują na to inne koty? Wkrótce okazało się, że nie tylko najbliższym i sąsiadom trudno jest wytrzymać z Rudą, ale i ona sama ma już dosyć braku zrozumienia z ich strony i postanawia odejść. Nie chce być dłużej dla nich ciężarem. Wyrusza w świat i słuch po niej prawie ginie. Dochodzą jedynie jakieś plotki, że wpadła w złe towarzystwo. Tata Kacper wierzy w to, bo zawsze był przekonany, że nic dobrego z Rudej nie wyrośnie. Tymczasem pewnego dnia, gdy rodzina po obiedzie rozsiadła się przed telewizorem zdarzyło się coś niezwykłego…..
No cóż, nie zdradzę, co to takiego było, bo solidaryzuję się z rudymi i wbrew powszechnie panującej o nich opinii nie uchylę ani rąbka tajemnicy. Kto jest ciekawy niech sam sobie odkopie tę książkę. Zadanie to niełatwe, bowiem w stopce widnieje napis „printed in Hungary”, a Interium dawno zniknęło z katalogu wydawnictw. Trzeba więc kopać długo i cierpliwie.
Na szczęśliwców, którzy znajdą ten literacki skarb, czeka jeszcze jedna nagroda. To ilustracje ojca autora, mistrza nad mistrzami, Józefa Wilkonia. Cudowne, utrzymane raczej w czarno-szaro-żółtej tonacji z niewielką domieszką pomarańczowo-brązowego koloru. I to wystarczy, by właśnie ten rudy punkt przykuwał nasz wzrok. Wynika to zapewne z faktu, iż często istota niepospolita i mała staje się wyjątkowa i WIELKA, a to, co rude po prostu jest piękne.
Odkopała: Wioleta Słoka
Piotr Wilkoń „Była sobie Ruda”, il. Józef Wilkoń, Wyd. Interium, Warszawa 1991
Nie ma co ukrywać, że tekst mnie zainspirował do „kopania”. Antykwariaty w tym tygodniu są moje ;)
A to ciekawe. Nie znam tej książki chociaż bardzo cenię ilustracje Wilkonia jakoś ta mi umknęła. Będę szukać.
Książkę wykorzystuję od wielu lat na zajęcia ze studentami na temat wartości ( tolerancja).
Pozdrawiam Małgorzata Miksza(UŁ)