|
Jakoś trudno mi pisać o MM. Pewnie dlatego, że przez 53 lata z małymi przerwami byłam blondynką… a tak na serio, to ze względu na mój emocjonalny stosunek do kobiety, w której nigdy nie widziałam tylko i wyłącznie symbolu seksu. Gdybym miała napisać biografię Marilyn, zapewne przybrałaby podobny kształt, co powieść Oates, w której fikcja wypełnia niedosyt faktów z życia ikony XX wieku. Poszłabym tą samą drogą, żeby pokazać, ile i kogo można stracić, kiedy zwyczajna dziewczyna staje się gwiazdą, jedną z największych w historii kina.
/więcej/
Z cyklu: Jak to historia kołem się toczy. Zajrzałam przed chwilą na FB i co zobaczyłam? Archiwum relacji, w którym czarno na białym widać, że 31 października 2020 przeczytałam „Prostą sprawę” Wojciecha Chmielarza. Normalnie szok, bo nieświadoma tego zupełnie (dzięki wielkie twórcom portalu za przypominajki), właśnie skończyłam kolejną powieść, czyli „Dług honorowy”. W równie absurdalnym tempie, czyli w ciągu jednego popołudnia. Czyżby to oznaczało, że Bezimienny jest mi przeznaczony w wigilię Wszystkich Świętych? W pradawne święto celtyckie, nazwane wieki później „All Hallows` Eve”? Zobaczymy za rok! /więcej/
Zastanawiałam się od czasu do czasu, czytając powieść, co ma trampek z okładki do fabuły, samotny i zakrwawiony trampek, dodajmy. I nie wiem. Może za szybko czytałam, za dużo się działo, za bardzo chciałam doszukać się głębszego sensu. Pewnie niepotrzebnie, przecież nie o drugie czy trzecie dno w kryminałach chodzi, a o rozrywkę i takąż dostaniecie w szóstej części przygód, jedynego być może w polskiej beletrystyce, profilera. Zerknęłam jeszcze raz na książkę i coś mi zaczęło właśnie świtać z tym trampkiem, o ile jest to bucik dziecięcy. Niestety chyba jest.
Niestety też (dla mnie) nie znam poprzednich części z Hubertem Meyerem, a sporo wątków zahacza o wcześniejsze historie, choć nie powiem, żeby aż tak bardzo przeszkadzało mi to w odbiorze „Balwierza”. Zdecydowanie zainteresował mnie motyw romansowy, prokurator Rudy wydaje się być całkiem niezłą babką, szkoda jej dla takiego buca… w ogóle jej szkoda. Ups, wymknęło mi się, no trudno, musicie doczytać powieść do końca, żeby ocenić nowe pomysły Katarzyny Bondy. A są iście rodem z Bonda. /więcej/
Bardzo się ucieszyłam, że tak wiele kobiet przewija się tym razem przez najnowszą powieść Leszka Hermana. Bohaterska Karen z ciotką Anną stanowią świetny duet, ale na tym nie koniec – postaci niewieścich jest tyle, że starczyłoby na kilka, może nawet i kilkanaście osobnych historii z czasów zamierzchłych i tych współcześniejszych. Poszukiwania trzeciego, zaginionego w akcji kufra, stały się więc pretekstem do podróży w czasie i przestrzeni po Europie, w której główną rolę odgrywają właśnie panie. Słaba płeć górą!
Zwłaszcza, jeśli trenuje pięciobój. Nikt nie spodziewa się (chciałam napisać: hiszpańskiej inkwizycji, ale tak daleko „Krzyż Pański” nie sięga), kiedy nabyte zawczasu umiejętności będzie można wykorzystać i w jakich okolicznościach przyrody. Nie zdradzę, do czego ta dyscyplina sportowa przydała się Karen, ale bez niej byłoby ciężko. Podoba mi się to młode dziewczę, wnosi świeży powiew do powieści przesiąkniętej na wskroś zapachem zakurzonych, starych akt i kufrów. Mam też nieodparte wrażenie, że za dużo (w porównaniu z poprzednimi książkami) historii i rodowodów chciał autor opisać naraz i z opowieści w założeniu sensacyjnej, całkiem niezłej zresztą, zrobiło się historyczne czytadło. A wstawki typu „czy ja czasem ciebie nie nudzę”, o ile z początku bawiły i sugerowały dystans autora do samego siebie, w końcu zaczynają drażnić i faktycznie, żeby ogarnąć, kto z kim i dlaczego, należałoby to wszystko rozpisać w Excelu, co zresztą Karen sugeruje.
/więcej/
Dawno nie czytałem powieści z tak dużą przyjemnością. Co prawda otrzymanie nagrody Bookera gwarantuje zazwyczaj pewien poziom literacki, ale – jak wiadomo – wartość artystyczna książki niekoniecznie idzie w parze z radością lektury. U Evariste mamy to, co tygryski lubią najbardziej: szeroką panoramę współczesnego społeczeństwa angielskiego, a więc bliskiego nam kulturowo (a może już nie?), trochę najnowszej historii, postacie i krwi i kości, wreszcie nowinki formalne, dające tej grubej powieści pewną lekkość narracyjną, zbliżającą tekst pisany do mówionego (monologu wewnętrznego). Przede wszystkim jednak bohaterki, bo to kobiety grają w książce pierwsze skrzypce, są największą wartością dzieła: i jako pewna zbiorowość, defaworyzowana w patriarchalnym społeczeństwie, i jako jednostki, różniące się od siebie, reprezentujące wszelkie współczesne mniejszości, ale okazujące sobie dużo wzajemnej tolerancji, co nadaje powieści charakteru trochę idealistycznego. /więcej/
„Susza” roztacza przerażającą wizję świata współczesnego, w którym do rozpadu norm społecznych wystarczy kilka dni braku dostępu do podstawowej potrzeby, jaką jest woda.
Zezwierzęcenie dotyka każdego z mieszkańców bogatej Kalifornii, niezależnie od statusu. Nie jest to przeszkodą dla chętnych do wzbogacenia się na krzywdzie ludzi, którzy weszli w posiadanie wody. Wszystkie dobra materialne tracą wartość, w zatrważająco szybkim tempie. Ciężko uwierzyć, że opisywane wydarzenia mają miejsce niecały tydzień po ogłoszeniu stanu suszy.
Historię śledzimy oczyma nastolatków, wystawionych na próbę w sytuacji utraty kontaktu z dorosłymi. Cele każdej z osób w grupie są inne, co czyni zmianę narratora podstawą do analizowania różnorodności zachowań w sytuacji kryzysu. Począwszy od poczucia odpowiedzialności za brata u Alyssy, chęci zbliżenia się Keltona, egoistycznego manipulatorstwo Henry’ego, po chęci do przybrania roli przywódcy u Jacqui, nieprzystosowanej do działania w grupie. Ostatecznie to właśnie współpraca pozwala im zadbać o poczucie bezpieczeństwa. /więcej/
Chciałabym rzec za Stanisławem Brzozowskim, że utwory Fiodora Dostojewskiego są zamaskowanymi tragediami. Wtedy być może łatwiej by się je interpretowało. A tak, człowiek zostaje z problemem sam, nie wie, co myśleć, w którą stronę się udać, jak żyć? Jak żyć, kiedy przeczytało się „Idiotę”… Nie wiem, nie spodziewałam się, że takie wrażenie na mnie zrobi ta powieść, zostawiając mnie z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Powiem wam jednak, co się mówi i pisze o „Idiocie”, a jak odebrałam dzieło Dostojewskiego osobiście. I będziecie musieli przeczytać, żeby rozstrzygnąć [śmiech]. /więcej/
Lubicie błyskotliwe wypowiedzi, ocierające się o cynizm i zaprawione dawką sarkazmu? Albo jeszcze lepiej – czarny humor z domieszką groteski i dreszczyku? Nie? To nie mamy o czym rozmawiać. Nie czytajcie dalej, szkoda czasu.
Kiedy zapytałam szkolną młodzież, czy zna jakieś utwory Oscara Wilde`a, usłyszałam, że tylko „Portret Doriana Greya” i to bardziej film niż książkę. A przecież ten irlandzki z pochodzenia pisarz był także doskonałym eseistą i do eseju właśnie zbliża się gatunkowo „Portret pana W.H.”, ostatni tekst z wydanego przez MG zbioru nowel, dotykający problemu fałszerstw i apokryfów w literaturze i sztuce z Szekspirem w tle. Pozostałe krótkie formy również zachwycają, bo jak mają nie zachwycać, kiedy są pełne paradoksów, ironii, komizmu, a jednocześnie zmuszają do refleksji. Gorzkiej, dodajmy. /więcej/
|
|
Najnowsze komentarze