|
 fot. Bartosz Pussak
O książkach, które ukazały się w tym roku i planach na nowy – rozmowa z Markiem Stelarem, który nie zwalnia tempa i już planuje kolejne historie dla swoich czytelników.
Rok 2023 dobiega końca… W czerwcu otrzymałeś główną Nagrodę Wielkiego Kalibru za najlepszą polską powieść kryminalną roku 2022 na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. To był chyba dobry rok? Ukazało się w nim pięć twoich książek!
Niezłe tempo! Jak Ty to robisz?
Robię to z pasją i satysfakcją! Ja od kilku lat nie pracuję, tylko się świetnie bawię, w dodatku jeszcze mi za to płacą, a to chyba najlepszy sposób na osiągnięcie dobrych wyników. Nie mam chwil zwątpienia w sens tej pracy, zapał do niej wciąż jest na tym samym, wysokim poziomie, a pomysłów nie brakuje. No i nie potrafię przestać! /więcej/
„By zbudować wehikuł czasu potrzeba trzech rzeczy: ciekawości, wyobraźni, wiedzy” – czytamy w zakończeniu książki Michała Dłużaka „Kocie oko”. To bardzo udany debiut literacki i już widać, że ciekawości, wyobraźni i wiedzy Autorowi nie brakuje. Poniżej rozmowa z Autorem.
Podczas spotkania w kawiarni z książkami na Pocztowej 19, powiedział Pan, że chciałby przeżyć takie przygody jak Damian, bohater powieści „Kocie oko”. Czy to właśnie dlatego zdecydował się Pan napisać książkę? I dlatego to powieść dla dzieci, a nie dla dorosłych?
Kiedy byłem dzieckiem, całymi dniami bawiłem się z kolegami z wojnę albo partyzantkę. Budowaliśmy ziemianki, szałasy, domki na drzewie. Staraliśmy się odkryć tajemnice naszej małej miejscowości, bawiąc się w archeologów. Wyobraźnia była królem. Bardzo mocno działały na mnie książki o Panu Samochodziku czy o szkolnej braci Edmunda Niziurskiego. Marzyłem o magicznym koraliku Karolci albo pierścieniu Janki. Kiedy samotnie włóczyłem się po lesie, wyobrażałem sobie, że w jakimś wykrocie znajdę dziuplę, która zaprowadzi mnie do innego świata, jak Adasia Niezgódkę. Wychowywałem się na literaturze dla dzieci. Rodzice kupowali mi dużo książeczek oraz płyt winylowych z bajkami, a moja Matka wspomina, że wystarczyło dać mi książkę i znikałem. Ta miłość do książek dziecięcych czy młodzieżowych, trwa do dzisiaj, mają specjalne miejsce w mojej biblioteczce. Cudowne, stare wydania z pięknymi ilustracjami. /więcej/
4 czerwca 2023 roku, książka szczecińskiego autora, Marka Stelara pt. „Krzywda” otrzymała główną Nagrodę Wielkiego Kalibru za najlepszą polską powieść kryminalną roku 2022 na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu.
W laudacji wygłoszonej podczas Gali, prof. Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk podkreśliła jak trudny wybór miało jury, „…bo w zasadzie wszystkie książki, które znalazły się w finale są bardzo dobre, i wszystkie warte przeczytania. Złych w tym gronie po prostu nie ma i coś musi przeważyć, co zdecyduje, że akurat ta, a nie inna zostanie wybrana”. Co zatem przeważyło, że Nagroda została przyznana Markowi Stelarowi?
Stelar stworzył w swojej powieści świat małego prowincjonalnego miasta, na pograniczu polsko-niemieckim, gdzie żyją zwyczajni ludzie a ich historia, „niesie ze sobą bardzo mocny i ważny ładunek społeczny, bo pojawiają się wątki ludzi wykluczonych, ludzi niechcianych, traktowanych jako obcy, za którymi ciągną się długie historie z przeszłości”. Historie te rzucają cień na ich życie zmieniając dramatycznie ich dalsze losy… W „Krzywdzie” Marka Stelara pojawiają się ważne, tu i teraz dla Polaków sprawy „obecności innego”, którzy płacą za swą inność cenę… – usłyszeliśmy w laudacji.
„I to wszystko pokazane w takiej zwykłej, codziennej, niedużej, mikroskalowej opowieści, bardzo mocno poruszającej właśnie w sensie społecznym. I do tego wszystkiego jest dobrze napisana. Bo to jest najważniejsze zawsze w literaturze – żeby się dobrze czytało. I tę opowieść czyta się po prostu fantastycznie! Bardzo dziękuję.” – zakończyła swoją wypowiedź prof. Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk.
Poniżej rozmowa z Markiem Stelarem: /więcej/

Książek o bystrych, sympatycznych kilkulatkach nigdy dość, dlatego cieszy, bardzo udany debiut szczecińskiej pisarki. „Jagoda i tajemnica zaginionych mioteł” to historia o pewnej siedmiolatce z burzą blond loków. Tytułowa Jagoda, nie lubi sukienek, uwielbia szkołę, do której właśnie zaczęła chodzić i nie może się zdecydować czy w przyszłości zostanie panią dyrektor czy woźną. A szkołę Jagoda ma naprawdę fajną. Najważniejsze, że ma tam przyjaciółkę i wspaniałą wychowawczynię, która wie czego potrzebują dzieci! I to właśnie w tej szkole pewnego dnia zaczną ginąć miotły. Któż inny może dać odpowiedź, na to, co się z nimi dzieje, jeśli nie nasza rezolutna bohaterka?
Autorka pisze lekko i z dowcipem, od czasu do czasu puszczając oko również do dorosłych. Poniżej rozmowa z Wiolą Michońską o tym, jak zaczęła się jej przygoda z pisaniem.
„Jagoda i tajemnica zaginionych mioteł” to Pani debiut. Bardzo często własne dzieci są dla autorów inspiracją. Czy tak było i w tym przypadku? A może zawsze chciała Pani zostać pisarką?
Dokładnie, tak właśnie było i w moim przypadku! Szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie myślałam o pisaniu. Ja zawsze byłam po tej drugiej stronie książki i muszę przyznać, że było mi tam niesamowicie wygodnie i komfortowo. Już od najmłodszych lat byłam molem książkowym, w dzieciństwie dosłownie pochłaniałam ogromne ilości książek przynoszonych z biblioteki. Ale napisanie własnego tekstu, a może bardziej wymyślenie historii, która zainteresowałaby czytelników, wydawało mi się zawsze strasznie karkołomnym wyczynem 😊 /więcej/

O tym, że „Czytanie jest zdrowe” i warto dzielić się książkami opowiada krótki film (poniżej), który powinien stać się inspiracją dla wielu wydawców. A skąd pomysł, by książki zamiast na przemiał, trafiły do pacjentów?
– Nasz zastępca kierownika introligatorni, Marcin Sewastianow, uruchomił jakiś czas temu akcję „Czytanie jest zdrowe”, którą zilustrowaliśmy filmem – mówi Gabriel Augustyn z działu marketingu firmy Print Group Sp. z o.o. właściciela marki Books Factory. – Idea jest słuszna i może warto byłoby się nią podzielić dalej i zainspirować innych.
Pomysł na akcję narodził się, kiedy Marcin był w jednym ze szczecińskich szpitali. Tam okazało się, że na oddziale nie ma co czytać i nie ma jak oderwać się na chwilę od szpitalnej nierzadko smutnej rzeczywistości. /więcej/
Marcin Grzelak mieszka i tworzy w Szczecinie. Jego druga, niezwykle poruszająca powieść, „Cukier na duszy” ukazała się w lutym tego roku. Poniżej rozmowa m.in. o początkach pisania i o tym, co inspiruje Autora
W lutym, ukazała się Pana druga powieść, ale ja chciałabym jeszcze wrócić to debiutu z 2022 r. W „Pułapce na anioły” jest wiele mistrzowsko zarysowanych scen, które na długo zapadną czytelnikom w pamięci. Długo nosił Pan w sobie tę poruszającą historię, zanim przelał na papier?
Ta historia wymyślała się w trakcie pisania. Najpierw pojawił się Wojtek, główny bohater i dosyć szeroki szkielet historii. Wiedziałem, że chcę stworzyć opowieść o dziecku, uciekającym przed złem do świata, który stworzyło tylko dla siebie, i który tylko ono dostrzega. Później zaś narysowałem temu chłopcu taką, a nie inną rodzinę i zacząłem wikłać bohaterów w historie, które owijałem wokół ważnych dla mnie spraw, wokół ważnego dla mnie sposobu postrzegania świata. „Pułapka na anioły” w swej zawartości to dla mnie taki trochę literacki bigos, niosący w sobie moje wspomnienia i moje życiowe wartości, zmieszane z absolutną fikcją. /więcej/
Małgorzata Duda, autorka rymowanej serii “Legendy Pomorza Zachodniego”, przeznaczonej dla najmłodszych, tym razem przygotowała zbiór dla nieco starszych czytelników.
Jak przyznaje we wstępie, inspiracją były audycje “Odkryj Szczecin na nowo”, które prowadzi w Radiu Super FM. W opowieściach na antenie często przewijały się legendy, które na początku tego roku ukazały się w pięknie wydanym tomie.
Premiera książki odbyła się na początku lutego i już trzeba robić dodruk! Spodziewałaś się tego? Ile egzemplarzy wydrukowałaś na początek?
Chciałam bardzo, żeby książka się spodobała i żeby czytelnicy chętnie po nią sięgali. Ale tempo nawet mnie zaskoczyło. Nakład był niewielki, bo ta książka to trochę taki mój eksperyment. Zastanawiałam się, czy w dzisiejszym świecie, gdzie coraz chętniej uciekamy w komunikaty obrazkowe, gdzie popularnością cieszą się memy, gdzie młodzież mówi do siebie skrótami, przemówi do czytelnika SŁOWO, bez obrazków.
Ale przekonał mnie… Stephen King. A właściwie nie tyle on, ile jego książka “Baśniowa opowieść”. Ukazała się ona w dwóch wersjach. W miękkiej oprawie – sam tekst. A w twardej oprawie – jako edycja ilustrowana. Przeczytałam książkę w aplikacji Legimi, w której ilustracji nie było. Postanowiłam zerknąć w księgarni do książki i zobaczyć, jak wyglądają. I zdziwiłam się, bo w księgarniach były tylko wydania bez ilustracji (potem się doczytałam, że na edycję ilustrowaną wyłączność ma Empik), a książka cieszyła się ogromną popularnością.
Oczywiście nie śmiem się porównywać z mistrzem Kingiem, ale postanowiłam w skali mikro sprawdzić, czy znajdą się chętni na bliskie spotkanie z samym tekstem. I jestem zachwycona odbiorem! /więcej/

Iwona Żytkowiak od urodzenia mieszka i pracuje w Barlinku. Na swoim koncie ma już kilkanaście powieści. W każdej z nich wielką uważnością i wrażliwością pisze o kobietach… Poniżej rozmowa z Autorką, z której dowiemy się m.in. skąd czerpie tematy na kolejne historie i co czyta w wolnych chwilach.
Kiedy w 2011 roku ukazała się pierwsza powieść Pani autorstwa pt. “Tonia”, rozmawiałyśmy o tym debiucie (link do rozmowy TUTAJ). Powiedziała Pani wtedy: “Piszę o kobietach i chyba tak mi zostanie. Fascynują mnie kobiety. Jako temat. Wszystko, co jest ważne, interesujące, niebezpieczne, czy w jakikolwiek inny sposób pobudzające emocje, cały ich arsenał – od miłości, po nienawiść, wiąże się ze światem kobiet i tylko one umieją je ukazać. Mężczyźni kryją się, zaskorupieni w sobie, niewiele pokazują, choć to oni są owymi prowokatorami i pod ich wpływem wyzwalane są owe emocje. Tak więc świat kobiet jest niewyczerpanym źródłem tematów”.
Minęło 12 lat, ma Pani na koncie kilkanaście tytułów i wszystkie są o kobietach. Rozumiem, że nadal podpisuje się Pani pod tymi słowami? /więcej/
Strona 1 z 1112345...10...»Ostatnia »
|
|
Najnowsze komentarze