|
Mieszka w Szczecinie i namiętnie zbiera w domu książki dla dzieci i młodzieży. Jej kolekcja liczy już trzy tysiące a może i więcej sztuk. Jakie to książki i dlaczego je zbiera, Wioleta Słoka opowie czytelnikom naszej strony.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami?
Właściwie już w dzieciństwie, ale były to raczej epizody, czego oczywiście dziś bardzo żałuję. Moja wielka przygoda z książkami dla dzieci rozpoczęła się na dobre podczas poszukiwania ciekawej lektury do głośnego czytania dla mojej najmłodszej córki. Do systematycznego czytania dziecku zmobilizowała i zmotywowała mnie akcja „Cała Polska czyta dzieciom”.
Dlaczego kolekcjonujesz właśnie książki dla dzieci i młodzieży? /więcej/
Dokładnie rok po ukazaniu się pierwszej Pani książki w księgarniach pojawiła się kolejna. Każda z nich liczy ponad 500 stron. Kiedy znajduje Pani czas na pisanie? Pracuje Pani zawodowo i jeszcze ma spore grono przyjaciółek, o których za chwilę.
Obydwie książki są dość obszerne, bo zawsze miałam problemy z tak zwaną krótką formą wypowiedzi: jak zaczynam gadać, to gadam i gadam i gadam… Najwidoczniej ten defekt przerzucił mi się też na pisanie :)
A jeśli chodzi o wolny czas? Faktycznie jestem aktywna zawodowo, ale kocham to co robię i kocham młodzież, z którą pracuję, więc wracam do domu wypoczęta, roześmiana i szczęśliwa. Dzięki temu – w przeciwieństwie do większości ludzi – nie muszę odpoczywać po pracy w domu. Fajnie, nie? /więcej/
13 maja w Szczecinie odbędzie się rajd rowerowy – Odjazdowy Bibliotekarz. Szczecin będzie pierwszym miastem w województwie zachodniopomorskim, biorącym udział w tej ogólnopolskiej akcji. Jej organizatorem w naszym mieście jest Oddział Szczeciński Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Poniżej rozmowa z Martą Kurzyńską – koordynatorem akcji ODJAZDOWY BIBLIOTEKARZ. Na co dzień kierownikiem biblioteki w Muzeum Narodowym w Szczecinie.
To chyba nie pierwsza edycja tej akcji w Polsce? Jaki jest jej cel i kto ją wymyślił?
Akcję zainicjowała w 2010 r. Sekcja Bibliotek Niepaństwowych Szkół Wyższych w Łodzi. Zorganizowano ją we współpracy z Fundacją Normalne Miasto – Fenomen, jako wydarzenie w ramach Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek.Wtedy to przygotowano do niej profesjonalną oprawę (m.in. logo, kolor imprezy), z której można skorzystać organizując własne akcje w miejscach poza Łodzią. /więcej/
MW: Niedawno ukazała się książka „W stronę słońca”. To już druga powieść napisana przez Pana, która ujrzała światło dzienne. Proszę powiedzieć ile książek kryje się w Pana „szufladach”?
WB: Napisanych? Cztery. A w trakcie pisania – trzy. Łącznie – siedem.
MW:Od kiedy Pan pisze?
WB: Mniej więcej od czternastego roku życia. Najpierw chciałem tworzyć, bo trudno to nazwać pisaniem, komiksy, ale bardzo szybko stwierdziłem, że nie mam za grosz talentu do rysowania. Pozostały pomysły, które mimo wszystko chciałem w jakiejś formie z siebie wyrzucić, więc zabrałem się za ich opisywanie. Czy akurat do tego mam większy talent, nie mnie to oceniać.
MW: Kto jest pierwszym recenzentem? Rodzina czy znajomi?
WB: Znajomi. Z rodziną jest trochę jak z krajem, w którym trudno jest być prorokiem… Ale później sięgają i czytają. /więcej/
MW: To Pani pierwsza książka i według mnie to bardzo udany debiut. Ale zacznijmy od początku, czyli od… okładki. Widzimy na niej kobietę – brunetkę, której głowa oddzielona jest od ciała. Nie spodobała mi się już od początku ta okładka. Smutna kobieta o wielkich dłoniach i ta głowa… Można by przypuszczać, że to tytułowa Tona, ale jak dalej czytamy w tekście, Tonia była filigranową blondynką. A zatem, kim jest kobieta na okładce? Czy Pani jako autorka miała wpływ na jej wygląd?
IŻ: Okładka! No cóż! Teraz zmieniałabym! Czas, od momentu, kiedy otrzymałam dość lakonicznego maila z informacją mniej więcej: „A to jest projekt okładki. Czy odpowiada pani?”, do dzisiaj pozwala na dystans. Wówczas takiego nie miałam… Właściwie powinnam „bronić”, ale może gdzieś trochę mam żal do wydawnictwa, bo to przecież oni się znają… Miałam inną propozycję. A mianowicie okładkę miał stanowić jeden z obrazów Romy Kaszczyc ( note bene będący w moim posiadaniu), ba! Roma wyraziła zgodę. Ale ja wystraszyłam się dodatkowych umów o prawach autorskich, nie bardzo umiałam to rozwiązać… Romie pragnę podziękować za gest. Może jeszcze kiedyś ponownie do niej się zwrócę… /więcej/
„Przez to, że do rana czytałam powieść, poszłam niewyspana na egzamin, już nie pamiętam z czego…” – przyznaje się Róża Czerniawska-Karcz, szczecińska poetka.
Spotkanie z Różą Czerniawską-Karcz, szczecińską poetką, pisarką, polonistką, a także prezesem Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie, należy do przeżyć niezwykłych. Z Jej postaci emanuje wiele ciepła, delikatności, cała jest przesiąknięta jakby swoimi ulotnymi wierszami. Spotkałyśmy się w redakcji miesięcznika pedagogicznego „Dialogi”, z którym poetka od wielu już lat współpracuje. Przy herbacie słuchałam opowieści o upływającym czasie, od pierwszego zapisanego słowa, aż do wielu wydanych tomików wierszy. /więcej/
„..nie-całkiem dobra kobieta” Małgorzaty Gwiazdy-Elmerych to poruszająca książka i rodzaj pamiętnika pisanego przez kilka lat przez rozpaczliwie samotną kobietę, dla której pisanie miało być swoistą terapią. Żyjąca w separacji z mężem, samotnie wychowująca córkę, kobieta która z domu rodzinnego wyniosła tylko złe doświadczenia… Kobieta obciążona… Dorosłe Dziecko Alkoholika….Kompletnie rozbita, wciąż poszukująca i czekająca na Kogoś Kto Ją Pokocha. Ta książka porusza do głębi, wzrusza, często szokuje wyznaniami, do bólu szczera i do bólu prawdziwa. /więcej/
Strona 11 z 11« Pierwsza«...7891011
|
|
Najnowsze komentarze