Wkrótce….

Wkrótce….

Pod naszym patronatem m.in. 

Pod naszym patronatem m.in. 

Książka w prezencie

Książka w prezencie

WSPÓŁPRACA

WSPÓŁPRACA

Grande finale

Tomasz Kowalski dał mi się poznać jako bardzo oryginalny autor („Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć”, „Nie pozwolisz żyć czarownicy”), piszący o ważnych sprawach z dużą dawką czarnego humoru. Niestroniący od turpizmu i mówiący wprost o jakże trudnym temacie śmierci autor tym razem zaskoczył mnie nie tylko tytułem i tematem, ale przede wszystkim mrożącym krew i umysł wielkim finałem tego obszernego opowiadania. Dosłownie ścięło mi… nie, nie głowę czy galantynę, ale bardziej mnie z nóg. Grande finale jest prawdziwie wielkim zakończeniem opowieści o paryskim kacie i amerykańskim dziennikarzu. Chapeau bas Monsieur Kowalski!

Opowiadanie składa się z sześciu części, pod wiele mówiącymi tytułami: Spotkanie, Wywiad, Pasja, Strach, Grande finale i Epilog. Podział na rozdziały z wyraźnie zaznaczonym punktem kulminacyjnym przywodzi na myśl sztukę teatralną z prologiem, aktami i exodosem – „Mędrca kaźni” czyta się jak dramat, z podziałem na role. Kata i ofiary. Kto jest kim, zdradzić nie mogę, nie byłoby suspensu i odebrałabym czytelnikom niewątpliwą przyjemność lektury poważnej, aczkolwiek niepozbawionej znamion dystansu do świata czy człowieka.

Paryż w marcu 1939 roku. Do stolicy Francji przyjeżdża Steven Mulford, początkujący dziennikarz, któremu przyjdzie przeprowadzić pierwszy poważny (i w dodatku zagraniczny) wywiad. I to nie byle z kim, a samym emerytowanym Monsieur de Paris – Thierrym Jakobem, który wykonał 395 egzekucji w ciągu wielu lat swojej służby.W dalekim tle scenografii – Hitler i wisząca w powietrzu wojna. A w przytulnym mieszkanku, prosty z pozoru wywiad, zaczyna się przeradzać w mroczny thriller okraszony filozoficznymi dysputami o ludzkiej hipokryzji i karze śmierci, stając się finalnie przejmującym preludium do wykonania ostatniego wyroku. Na kim? Odsyłam do tekstu, w którym niejedna przesłanka może się okazać złudna.

Autor stopniowo buduje napięcie, poczynając od tajemniczego rekwizytu w kącie pokoju, o którym wspomina jakby mimochodem i czytelnik wkrótce przestaje się dręczyć pytaniem, co to może być. Uwagę kieruje na sedno rozmowy bohaterów – etyczny i estetyczny wymiar kary śmierci, kończąc na… no i właśnie, czy kończy? Historia dziennikarza i kata dobiega kresu, ale Kowalski pozostawia niepokój i zmusza do autorefleksji. Pokazuje też, że stereotypowe spojrzenie na karę śmierci jest jednowymiarowe, a życie przecież takie nie jest. Jestem pod wielkim wrażeniem precyzji, z jaką autor poprowadził narrację i, co tu dużo mówić, mistrzostwa fabularnego. „Mędrzec kaźni” jest lekturą mądrą, kunsztowną i przewrotną zarazem, po której słowa „kat” i „kara śmierci” nie zabrzmią już tak samo.

Mirka Chojnacka

Tomasz Kowalski, Mędrzec kaźni, Wydawnictwo mg, 2019

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>