„Zanim przekwitną wiśnie” Aly Cha Wydawnictwa Prószyński i S-ka, to książka, którą ostatnio przeczytałam. Przeczytałam, zamknęłam i odłożyłam na półkę, na wciąż rosnący stosik książek przeczytanych. Jednak odłożenie jej na nic się nie zdało – wciąż o niej myślę…
Podczas potężnej śnieżycy do drzwi starej Asako, puka Miho – córka, z którą utraciła kontakt dawno, dawno temu, a wszystko przez pewnego niebezpiecznego mężczyznę. Dziewczyna jednak nie zamierza pozostać w znienawidzonym domu, zostawia matce śpiącą córeczkę, obiecując pospiesznie powrót, gdy tylko opadną kwiaty wiśni… Tymczasem mała Yuki z niecierpliwością oczekuje powrotu pogubionej w życiu matki, przywiązując się jednocześnie mocno do wciąż zapracowanej babci, robiącej najlepsze tofu w całym mieście. Klątwa jednak działa – czy Yuki utraci też babcię? Ta smutna historia to opowieść o życiu kilku kobiet, zagubionych w wielkim świecie, pośród biedy, szalonych ludzi i przeciwności losu. To opowieść o poświęceniu, miłości pożądaniu. O trudnych wyborach, na które często nie mamy wpływu…
„Zanim przekwitną wiśnie” to książka o samotności, smutku i cierpieniu, a główne bohaterki Mihiko, Asako, Miho i Yuki wciąż zmagają się z życiem, a każdy, choćby najmniejszy promień słońca, natychmiast przysłania potężna burza… I chociaż dziewczynki, kobiety,matki i babcie z rodu Tanaka są odważne, prawe i ze wszystkich sił starają się być szczęśliwe, to zły los, klątwa, przekleństwo, czy też ich karma nie pozwala im zaznać ani pomyślności, ani spokoju. Każdy dzień znów przynosi falę bólu, a noc zamiast ukojenia kolejne, niekończące się koszmary i niepewność.
Jak dzień przeplata się z nocą, tak w książce Aly Cha gorzki smutek miesza się z kruchym szczęściem, dobro nie zawsze triumfuje, a małe dziewczynki czasami wątpią w matczyną miłość…
A jednak kobiety z rodu Tanaka wbrew wszystkiemu pozwalają sobie na marzenia, śmiech i słodkie mochi z czerwoną fasolą. Ośmielają się sięgać po zakazaną miłość, walczyć o siebie i swoich bliskich, marzyć o lataniu. W swoich zmarszczkach nie dopatrują się mijającego czasu, a mądrości, a w spracowanych dłoniach, jak i w opadających kwiatach wiśni nadziei na lepszą przyszłość.
Czytając „Zanim przekwitną wiśnie” popadłam w nostalgiczny nastrój. Pod powiekami oprócz tekstu błąkały się twarze głównych bohaterek, które na tle wiśniowego drzewka próbowały róznymi ścieżkami wędrować w stronę szczęśliwego zakończenia.
Safarzyńska Elżbieta
Aly Cha, Zanim przekwitną wiśnie, tłumaczenie: Ewelina Twardoch, Wydawnictwo Prószyński i S-ka,2013
Leave a Reply