W sobotnie późne popołudnie, 27 października lokalna księgarnia FiKa pękała w szwach, a najnowsza książka Marcina Szczygielskiego sprzedawała się jak świeże bułeczki. Tego dnia sam Autor zawitał do naszego miasta, by spotkać się z czytelnikami. Jak przyznał, to właśnie tu, w Szczecinie po raz pierwszy wziął swoją książkę do ręki, gdyż „Leo i czerwony automat” prosto z drukarni dotarł właśnie do FiKi.
To już dwunasta książka dla dzieci tego autora, a młodzi czytelnicy wciąż proszą o więcej. W trakcie spotkania Marcin Szczygielski w rozmowie z Małgorzatą Narożną opowiedział w skrócie o czym jest jego najnowsza powieść i przeczytał kilka fragmentów, które z pewnością zachęciły do lektury młodych czytelników (nie wątpię, że również ich rodziców). Potem nadszedł czas na pytania od dzieci. A tych nie brakowało. Dotyczyły zarówno najnowszej książki, jak i poprzednich. „Skąd pomysł na tytuł?”, „Dlaczego bohater ma na imię Leo?”, „Czy odpadające płaty farby z drzwi, które pojawiają się w dwóch książkach to przypadek?”, „A Foxi? Czy była wiewiórką, czy lisem?”. Sporo było również sugestii i porad od dzieci, jak mają wyglądać kolejne historie, co należy dodać, co zmienić. Wyszło na to, że z powodzeniem można by w Fice utworzyć punkt konsultacji z czytelnikami dla Marcina Szczygielskiego. Dzieci chętnie doradzą i podpowiedzą! :-)
Autor przyznał, że planuje napisać w nowym roku kolejną, piątą już część przygód Mai i obiecał, że pomyśli również o dorosłych czytelnikach, którzy czekają na jego powieści. Nie zabrakło wspomnień autora o Szczecinie, mieście w którym kiedyś mieszkał i gdzie kończył liceum.
Najnowszą książkę Marcina Szczygielskiego zilustrowała Dorota Wojciechowska – Danek, która również związana jest z naszym miastem, a ilustracje jej autorstwa możemy oglądać nie tylko w wielu książkach, ale też w samej księgarni FiKa. Sowa ze stosem książek na jednej ze ścian, kartki i zakładki promujące księgarnię – to wszystko właśnie prace tej zdolnej ilustratorki.
Bohaterami powieści „Leo i czerwony automat” są dzieci w wieku 11 lat. Jestem jednak pewna, że dorośli czytelnicy twórczości Marcina Szczygielskiego i w tej historii znajdą coś dla siebie. A o czym jest książka?
Miasto, w którym mieszka Leo jest tak stare, że wszyscy zapomnieli, jak kiedyś się nazywało. Ale nikomu to nie przeszkadza. Miasto jest ogromne i wspaniałe, jego mieszkańcy sympatyczni i życzliwi. Chyba trudno o lepsze miejsce do życia. Jednak ostatnio coś zaczęło się tu zmieniać. Pani Adela, sąsiadka z bloku Leo, uważa, że „ludziom znudziło się być dobrymi”. Rzeczywiście, z dnia na dzień stają się coraz bardziej podejrzliwi i wrogo nastawieni nawet do bliskich. Leo jest pewny, że ma z tym coś wspólnego dziwna, szkarłatna konstrukcja, powstająca w śródmieściu. Postanawia rozwikłać zagadkę czerwonego automatu i za wszelką cenę zapobiec nadciągającej katastrofie. Kierując się niezwykłą mapą, którą zostawił chłopcu jego nieżyjący od wielu lat ojciec, Leo wyrusza na niebezpieczną misję, wspierany przez nieco dziwną siostrę jego najlepszego kumpla Annę oraz pewnego starożytnego, bardzo kapryśnego skrzydlatego boga.
Dobrej lektury wszystkim!
Spotkanie odbyło się w ramach projektu „Czyta się!”
tekst i zdjęcia: MW
Leave a Reply