„(…) smutek jest jak brzydka wersalka. Trwa. Możesz go upiększać, przykryć narzutą, wepchnąć w kąt, ale koniec końców uczysz się z nim żyć.”
Ból i rozpacz po stracie kogoś najbliższego to jedno z najtrudniejszych uczuć z jakimi musimy się w życiu zmierzyć. Jenna nigdy nie pogodziła się z nagłym zniknięciem matki. Podobnie jak ojciec dziewczynki, który po zaginięciu żony ląduje na zamkniętym oddziale szpitala psychiatrycznego. Dziewczynce trudno pojąć, że matka mogła ot tak wyrzucić ją z pamięci i rozpocząć nowe życie. Pozostając pod opieką babci czuje się opuszczona i bardzo samotna. Ma niewiele wspomnień i pamiątek po matce, ale pielęgnuje te drobiazgi jak najdroższe skarby. Wciąż przegląda jej dzienniki, szukając między wierszami ukrytych, zaszyfrowanych informacji. Próbuje także wyśledzić matkę w Internecie zamieniając się w prywatnego detektywa, który nie spocznie póki jej nie odnajdzie.
Autorka pierwszorzędnie żongluje naszymi emocjami. W jednej chwili bawi lekkimi, dowcipnymi dialogami, by za moment niespodziewanie uderzyć nas obuchem w głowę. Skutecznie wyprowadza nas snutą opowieścią w pole, a niespodziewanym zakończeniem przewraca całą do tej pory zbudowaną historię do góry nogami. Powieść jest świetna. Niezwykle trudno się od niej oderwać, co podobno jest domeną książek tej autorki.
Powieść zbudowana jest przede wszystkim na czterech postaciach, które autorka bardzo ciekawie sportretowała. Dodatkowo, by stworzyć złudzenie prawdziwej historii zastosowała sprytny zabieg wplatając w powieść nazwiska osób publicznie znanych. Dwie kluczowe postaci to niezwykle bystra i nad wiek poważna trzynastoletnia Jenna Metcalf oraz Alice, jej zaginiona matka, którą poznajemy głównie dzięki jej zapiskom w dzienniku. Pozostałe to Serenity Jones, jasnowidząca upadła gwiazda telewizyjna oraz Virgil, zrzędliwy prywatny detektyw z problemem alkoholowym. Każda z nich opisuje nam tę samą historię.
Wartością dodaną tej powieści są autentyczne historie z życia słoni z mnóstwem arcyciekawych informacji dotyczących ich życia i zwyczajów. Wątek ten, prócz oczywistego motywu narracyjnego, ma na celu zwrócenie uwagi na ogromną krzywdę jaką wyrządza człowiek masowo mordując i dręcząc te wspaniałe zwierzęta katorżniczą tresurą w cyrkach, czy zamykając w ciasnych klatkach ogrodów zoologicznych. Poznajemy ich nieprawdopodobną delikatność, wrażliwość i uczuciowość. Słonie pamiętają wyrządzoną im krzywdę, bardzo silnie odczuwają stratę i opłakują śmierć swojego bliskiego. Posiadają też własne związane z tymi zdarzeniami rytuały pożegnalne. Mnie te treści wzruszyły najmocniej i wywołały prawdziwą burzę emocji. Mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że silnie poruszą także innych miłośników zwierząt.
Muszę szczerze przyznać, że sekcja z literaturą kobiecą nie jest tą, do której kieruję swoje kroki w księgarni, czy bibliotece. Do tej pory obca była mi także twórczość Jodi Picoult i sporym zaskoczeniem dla mnie jest jej ogromna popularność. Autorka wzbudza ogromne emocje, a jej powieści przełożone na trzydzieści cztery języki królują na listach światowych bestsellerów.
Polskim wydawcą powieści Jodi Picoult jest Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Ukazały się one pod patronatem pierwszego otwartego dyskusyjnego klubu książki „Kobiety to czytają!”. Klub sygnując wybrane książki charakterystycznym logo gwarantuje emocjonujące przygody pełne inspiracji i wzruszeń.
Przyzwyczajona do mrocznych lektur w stylu Nordic Noir i nie znając wcześniej autorki pewnie ominęłabym tę książkę wzrokiem. Dlaczego? Okładce nie można odmówić uroku. Jest ładna, wielobarwna, z czytelnym tytułem oraz widocznym charakterystycznym logo zachęcającym do sięgnięcia po lekturę. Jednak mnie jakby z automatu taka stylistyka kojarzy się z ckliwymi i przesłodzonymi opowiastkami dla nastolatek. Na szczęście moja zbyt pochopna ocena książki po okładce okazała się błędna z czego bardzo się cieszę, bo to kawał naprawdę bardzo dobrej powieści.
Ewa Ciereszko
Jodi Picoult, Już czas, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2014
Leave a Reply