Dawno już nie było bohatera literackiego, który irytowałby mnie tak, jak bohater „Nielegalnych związków” – Janusz – pretensjonalnie zangielszczony na Jonathana. Pan ten, z pozoru prezentuje się bardzo sympatycznie. Jest bajkopisarzem, prowadzi kurs kreatywnego pisania. Jest uroczym mężem swej żony Magdy (oczywiście na potrzeby unijnej, brukselskiej śmietanki urzędniczej przemianowanej na Megi), jest wspaniałym ojcem dwójki dzieci. Gotuje, sprząta, opiekuje się dziećmi, towarzyszy żonie na nudnych przyjęciach. Nazywa żonę swoim najlepszym przyjacielem. Ale co może o przyjaźni wiedzieć zdrajca? Bo, drodzy Państwo, Jonathan, pod przykrywką faceta idealnego ma kochankę – i to nie byle jaką. Życiowym partnerem kochanki Jonathana Andrei jest unijny urzędnik nad urzędnikami – przełożony Megi.
Jonathan brnie w romans, niepomny jakiejkolwiek lojalności wobec kobiety, którą nazywa przyjacielem. Niszczy jej rodzinę, spokój, poczucie bezpieczeństwa, karierę zawodową. Do myślenia nie używa głowy, a jedynie dolnych partii swojego ciała. Myli pożądanie z miłością, do tego popada w stan całkowitego odrealnienia. Okazuje się tchórzem, który próbuje udawać supermacho. Mówi do kochanki: „Chcę was obie”. A szczyt jego romantycznych uniesień, to stwierdzenie: „Zawsze będzie mi dla ciebie stał”. Jest żałosny.
Jego przeciwieństwem jest jego żona. Jest mądra, cierpliwa, pobłażliwa. Otacza męża opieką i miłością. Ze zrozumieniem gotowa jest na spokojne przeczekanie stanu „odmóżdżenia” męża. Z nieziemskim wręcz spokojem daje mężowi szansę za szansą. Miałam ochotę krzyczeć do niej: „Dziewczyno! Daj sobie z nim spokój! Po co ci to?”. Ale Megi jest kwintesencją miłości i dojrzałości. Rozumie czym jest miłość i czym jest poświecenie dla niej.
Grażyna Plebanek zastosowała zabieg pisarski, którego osobiście nie lubię – jako kobieta opisywała sposób myślenia mężczyzny. Zabieg taki prowadzi nieuchronnie do spłycenia myślenia. Efekt, jaki moim zdaniem osiągnęła, to gloryfikacja kobiecej mądrości. Mężczyźni sprowadzają się u niej, do roli penisów z nogami – niezdolnych do logicznego myślenia.
Do tego cała „unijna śmietanka” pokazana jest, jako grupa spuszczonych ze smyczy psów – puść partnera za granicę, a zachłyśnięty „wolnością” z pewnością cię zdradzi. Bo tak robią wszyscy. Komisja Europejska przedstawia się, jak koedukacyjny internat, pełen nastolatków z burzą hormonów.
Czy tacy są ludzie? Myślę, że tak.
Książka Grażyny Plebanek wciągnęła mnie tak, że przeczytałam ją „na raz”. Wzbudziła we mnie dużo emocji, poruszyła. Mimo, iż reklamowana jest jako polska powieść erotyczna, to w mojej ocenie traktuje o dużo poważniejszych tematach. Wprawdzie nie ucieka od stereotypów (egoistyczny mąż oraz dzielna, mądra żona), to jednak, jak stwierdzam z przykrością – jest zgodna z tym, co znam z doświadczeń moich i bliskich mi ludzi.
Małgosia Maćkowiak
Grażyna Plebanek, Nielegalne związki, Wydawnictwo W.A.B. 2010
po Nielegalnych związkach nie bardzo chciało mi się pani Plebanek, ale… pokusiło mnie i sięgnęłam po kolejne :dziewczyny z Portofino- genialne, Pudełko ze szpilkami – świetne. Nielegalne związki trochę wieją mi Gretkowską i niekoniecznie odpowiada mi „wchodzenie” w rolę męską. Trzeba naprawdę poznać sposób myslenia faceta, bo w rzeczy samej oni są z Marsa