To była krótka noc. A właściwie popołudnie, zahaczające o wieczór i kawałek nocy. Aż żałowałam, że nie pochłaniałam książki wolniej, gdyż wtedy miałabym takie poczucie czytania symultanicznego z rozwojem akcji. W czasie rzeczywistym. Następnym razem spróbuję się tak nie spieszyć! A będzie chyba następny raz, gdyż wydaje się, że Mortka powróci w kolejnej części.
Cztery lata czekania na kontynuację serii z komisarzem i… no cóż, od czego by zacząć? Przeczytałam szybko, bo tak się w ogóle czyta Chmielarza – szybko i namiętnie. Inaczej się nie da, choć wyjątkowo wydaje mi się przegadana „Długa noc”, ale pewnie było to zamierzone działanie autora, który jakby zmienił gatunek z kryminału na thriller psychologiczny. W związku z tym muszę powiedzieć, że jak na kryminał, to za mało akcji, a jak na thriller – za mało psychologizacji. W sumie to jakieś takie eklektyczne połączenie z powieścią obyczajową wyszło. I nie wiem, czy to dobrze, czy źle, zależy na co się czytelnik nastawi, więc trzeba się przygotować, że ze starego Mortki niewiele tu zostało. Awans, nowa praca, nowy związek, nowe przeczucia, nowa zagadka. Nowy, ale starszy, Mortka.
I ja nie wiem, czy ten nowy Jakub mi się tak do końca podoba. Ewoluował, to prawda, ale czasem, w sprawach osobistych, zachowuje się jak… jak… brak mi słów. W poprzednich książkach z serii być może nie za wiele dowiadujemy się o jego życiu poza rozwiązywaniem spraw kryminalnych, a przecież o to chodzi w takich powieściach, ale tutaj, ekhm, tyle nagle wątków – a to ojciec, a to synowie, a to Ola, a to covid, a to LGBT. Dużo za dużo. Tym bardziej, że jakoś tak Mortka wydawał mi się facetem na poziomie, z którym mogłabym się zidentyfikować, niestety w tej części jest dla mnie bohaterem mało wiarygodnym (mówię oczywiście o sprawach rodzinnych) i niepotrzebnie chyba autor tak skontrastował tę postać – zajeświetny śledczy, a jako ojciec i syn do de. No szkoda.
Szkoda też, że w sumie czytelnik nie jest pewny, który wątek jest ważniejszy – mordercy z białego auta czy podejrzanego o zbrodnię mężczyzny, przesłuchiwanego na zmianę przez Suchą i innych, w tym Mortkę. O, i tu spokojnie można by napisać dwie oddzielne powieści, jedną o grasującym po Warszawie zabójcy prostytutek i drugą, o skomplikowanym psychologicznie śledztwie osobistym. Wydaje się, że Chmielarz miał pomysł na dwie różne części, ale z braku czasu połączył w jedną. Czułam się taka jakaś… oszukana chyba, bo tyle czekałam, a tu… za mało Mortki w Mortce.
Niemniej, bardzo podobała mi się technika narracyjna, którą obrał Chmielarz, nawet chwilę czasu mi zajęło dojście do tego, że to są między innymi retrospekcje – duży plus dla autora. A wracając do motywu białego auta, jakoś tak przypomina mi urban legend o czarnej wołdze, którą straszono dzieci, w tym mnie – małą dziewczynkę, w latach siedemdziesiątych XX wieku. I chyba w „Długiej nocy” wolałabym przeczytać emocjonującą historię o tym, czy zdążą złapać zabójcę z białego samochodu przed kolejnym morderstwem, niż o tym, czy Mortka nauczy się grać w Call of Duty i złapie kontakt z synami, czy nie. Kończąc, powiem tylko, że finał, jak to u Chmielarza, jest zaskakujący, a powieść czyta się krótko i intensywnie, co sprawia, że mimo wszystko warto było czekać na kolejną odsłonę nowego starego Mortki.
Mirka Chojnacka
Wojciech Chmielarz, Długa noc, Wydawnictwo Marginesy 2022
Leave a Reply