To niesamowite, jak mało się wie o znanych postaciach. Aż wstyd, serio. Każdy słyszał o Molierze, ale żeby coś więcej? Sama w szkole sprzedaję tylko parę oczywistych ciekawostek w stylu prawdziwego nazwiska, problemów z wystawieniem „Świętoszka”, wymowy nazwisk francuskich bohaterów jego sztuk itp. A życie syna paryskiego tapicera było pełne goryczy i niewyjaśnionych zagadek, które być może tak bardzo zainteresowały Michaiła Bułhakowa, że aż napisał biografię Jeana Baptiste`a Poquelina. Pełną zwrotów akcji, intryg, sztafażu XVII-wiecznej Francji. I być może dlatego, że widział podobieństwo losów tego znakomitego komedianta do swoich własnych.
Bułhakow zaczyna snuć opowieść scenką narodzin przyszłego autora „Chorego z urojenia”, znakomicie poprowadzoną narracyjnie i zapowiadającą tak naprawdę przyszłość, która czeka na powite niemowlę. Niemowlę, słynniejsze niż Ludwik XIII, za którego panowania przyszło na świat i Ludwik XIV, przed którym przyszło mu się płaszczyć i zabiegać o względy. Dzieła tegoż dziecięcia zostaną przetłumaczone nawet na ormiański, nowogrecki czy arabski i wywrą wpływ na wielu pisarzy przyszłych stuleci – w tym Gogola, Puszkina i Gribojedowa. I samego Bułhakowa.
Jan Baptysta Poquelin przyszedł na świat trzynastego stycznia 1622 roku w Paryżu w „małpim domu”, jak nazywano jego dom rodzinny. Małpki, rzeźbione w drewnie i zrywające pomarańcze pod dachem budynku, miały się później znaleźć w zaprojektowanym dla siebie przez Moliera herbie. Wprawdzie po śmierci matki w 1632 roku jedenastoletni chłopak przeprowadzi się wraz z ojcem tapicerem oraz nową mamą Katarzyną Fleurette do dzielnicy Saint-Germain, ale pamięć o małpkach nie opuści go do schyłku życia. Tak jak i profesja, którą się parał i która sprawiła, że żaden ksiądz nie chciał pochować artysty ani żaden cmentarz przyjąć ciała komedianta.
A wystarczyło, żeby wyraził skruchę i wyrzekł się zawodu, zobowiązał pisemnie, że już nigdy nie zagra w komedii! Nie zdążył, więc żonie pozostało błagać na kolanach Ludwika XIV, by interweniował w wiadomej sprawie. Sprytny król obszedł system i kazał złożyć ciało Moliera na głębokości pięciu stóp, poniżej poziomu, do którego sięgała poświęcona ziemia. Nie odprawiono uroczystej mszy świętej, nie pochowano go za dnia, a dopiero po dwudziestej pierwszej wieczorem 21 lutego 1673 roku w kwaterze dla samobójców i nieochrzczonych dzieci. Za trumną szedł tłum około dwustu ludzi z pochodniami w rękach, w tym La Fontaine i Boileau. I pogrzebano najsłynniejszego komedianta na cmentarzu Świętego Józefa jako tapicera i pokojowca Jego Królewskiej Mości.
A całe życie próbował z cechem tapicerskim nie mieć nic wspólnego, o ironio losu. Wszystko przez dziadka od strony matki, który w młodym Janie Baptyście zaszczepił miłość do teatru i upierał się przy dalszym kształceniu wnuka, nie w szkółce parafialnej, a w prześwietnym clermonckim kolegium paryskim, gdzie łaciną posługiwano się nawet podczas przerw! Uczył się tamże również tańca i fechtunku, lecz większość czasu poświęcał studiom nad Terencjuszem i Plautem. Ojciec Moliera, pogodzony już z brakiem następcy w firmowych interesach, spodziewał się, że syn rozpocznie karierę prawnika lub notariusza, ale fascynacja kulisami teatralnymi nie opuszczała przyszłego autora „Skąpca”. Tym bardziej, że poznał aktorkę, Madeleine Béjart, rudą, mądrą i utalentowaną.
Jak potoczyła się ich wspólna historia? Dlaczego Jan Baptysta trafił do więzienia? Skąd czerpał pomysły do swojej galerii ponadczasowych bohaterów? Na wszystkie pytania odpowie Mistrz Bułhakow, przejęty losem francuskiego komedianta, jąkającego się aktora, którego opus vitae spłonęło w pożarze bezpowrotnie, a szczątki odkopano i przeniesiono do mauzoleum około sto dwadzieścia lat po jego śmierci bez żadnej pewności, że to prochy Moliera. No cóż, trzeba było zostać tapicerem i trzymać się fachu w ręku, a nie pisać jakieś tam… komedie.
Mirka Chojnacka
Michaił Bułhakow „Życie pana Moliera”, Wydawnictwo Mg, 2021
Leave a Reply