Emilia Padoł to niestrudzona tropicielka kultury PRL. Pisze barwnie, ciekawie, dociera do wypieranych coraz bardziej ze zbiorowej pamięci detali, zdarzeń, ludzi. Jej kolejna książka (po wspomnieniach o aktorach, aktorkach i piosenkarkach PRL) to zapis życia i twórczości takich piosenkarzy jak: Maciej Kossowski, Krzysztof Klenczon, Andrzej i Jacek Zielińscy, Stan Borys, Edward Hulewicz, Andrzej Dąbrowski i Andrzej Zaucha. Dla ich fanów (a ich szeregi choć przerzedzone przez lata wciąż są liczne) będzie to zapewne sympatyczne, literackie, spotkanie. Wciąż bowiem brzmią nam w uszach (na pewno mojej generacji) takie piosenki jak „To była blondynka”, „Za zdrowie pań”, „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” czy „10 w skali Beauforta”. Piosenki, które czyniły naszą młodość radosną i szaloną. Sprawiały, że pomimo licznych ograniczeń, które niosły tamte czasy, prywatki i pierwsze randki miały kolor i smak. I co tu dużo ukrywać – owi piosenkarze byli naszymi idolami – na ich koncerty waliły tłumy, a gdy pojawiali się w TV sprawiali, że pustoszały ulice. No i te liczne rzesze zakochanych po uszy nastolatek a także pań w słusznym wieku. Tego już nikt nie odbierze kulturze PRL-u, nie zaprzeczy faktom. Tym bardziej dziwi, że autorka tym razem wykreśliła z tytułu swojej książki termin „PRL”. Tak jakby wstydziła się, że sięga do tamtych czasów. Oczywiście, próbuje z tego faktu tłumaczyć się we wstępie, ale pomimo wszystko wypada to dość blado. Wstyd to kraść i z konia spaść jak mawiał mój dziadek, a to, że nasi idole tworzyli w tych czasach? Nikt nie wybiera sobie epoki przyjścia na świat. I to pozostaje poza wszelką dyskusją.
Dla mnie książka poza walorem wspomnieniowym jest jakby podsumowaniem życia i tworzenia w warunkach PRL-u. Bez jasnych reguł na rynkach fonograficznych, gdzie Pagart dominował, a chałtury ratowały życie twórcom ambitnym, zaś wyjazdy do Ameryki na tournée podreperowywały budżety domowe – to była tamtejsza rzeczywistość. Piosenkarze choć nie mieli takiej konkurencji jak obecnie, musieli dwoić się i troić, by godziwie zarobić. Niektórzy tak jak Maciej Kossowski, Krzysztof Klenczon czy Stan Borys wybrali życie za Oceanem. Czy są szczęśliwi? Maciej Kossowski twierdzi, że tak, choć w jego wypowiedziach pobrzmiewa nutka nostalgii, ale może ten smutek to świadomość przemijania i tego, że młodość, barwne tłumy na występach, gorączka sobotniej nocy już nie wrócą? Dla Krzysztofa Klenczona, twórcy wciąż aktualnego, wyjazd do Ameryki, realizacja trudnego amerykańskiego snu o pieniądzach i sławie, skończyła się tragicznie – zginął w wypadku samochodowym. Równie tragicznie zakończyło się życie Andrzeja Zauchy – został zastrzelony w Krakowie przez męża swojej miłości. Ale choć niektórzy z piosenkarzy zamilkli na zawsze, pozostały po nich przeboje. Piosenki nadal chętnie nucone. I to właśnie one dają im drugie życie.
EKa
Emilia Padoł, Piosenkarze, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2017
Leave a Reply