W każdym drzemie podróżnik, tylko motywacja nas dzieli. Jedni podróżują, by poznawać, inni – by uciec. Jedno nie wyklucza drugiego. A Długi Kosmos daje ku temu wiele możliwości.
„Długi Kosmos” jest piątą powieścią z serii Długich Ziem. Współpraca Terry’ego Pratchetta i Stephena Baxtera serwuje nam dalsze losy bohaterów poprzednich części – kto nie czytał, bez obaw, wplecione w tok wydarzeń nawiązania do przeszłości w nienachalny sposób objaśniają nam wszystkie fakty i odniesienia. Główny bohater, Joshua Valienté, pionier w odkrywaniu sąsiadujących, alternatywnych Ziem, ponownie zabiera czytelnika w swoje podróże. Raczej pozwala je podejrzeć, bo, ten pan już po sześćdziesiątce, którego widzimy „kroczącego” w większości przypadków o lasce (a to z różnych powodów), uciekając w dalekie zakamarki Długich Ziem, szuka raczej spokoju i wytchnienia od ludzi i ludzkich cywilizacji. Nie powinno dziwić więc, że jego głównym towarzyszem i pomocnikiem jest troll, Sancho, istota z Długiej Ziemi, niższa (pozornie!) czy raczej odmienna ewolucyjnie.
A motyw tej różnicy w rozwoju ewolucyjnym pojawia się w książce bardzo często. W szeregach ludzkich – w zależności od zdolności „kroczenia”, w zależności od wieku czy rangi, bo sporo tu zastępów amerykańskich marines. I wśród Następnych, czyli kolejnego etapu ludzkiego rozwoju, superludzi o możliwościach myślowych przewyższających nawet Sztuczną Inteligencję – Lobsanga, postać dobrze znaną z serii. U wszystkich wspomnianych pojawiają się napięcia wynikłe, czy to ze stereotypowego myślenia, zazdrości, czy z przekonania o swojej wyższej formie. I, pomimo jednej z finałowych konkluzji, że współpraca ponad granicami jest wspaniała i powinna być kontynuowana, duet Pratchett/Baxter nie byłby duetem, gdyby pozwolił sobie na taką laurkę – bez zwłoki ripostuje, że mimo takich wcześniejszych prób, ludzie dalej postępowali wobec siebie jak… ludzie (bez względu na swój „poziom zaawansowania”). Jak zwykle więc Pratchett, zamiast zbędnego i naiwnego moralizowania, daje prztyczka w nos, śmieje się i ucieka dalej.
Na szczęście jest jednak Długa Ziemia, czyli łańcuch sąsiadujących ze sobą, alternatywnych wersji naszej planety, po którym można poruszać się za pomocą „krokera”. I, choć światy te są coraz dalej badane i zaludniane, wciąż niezliczona ich ilość pozostaje nieodkryta przez człowieka, a to gratka dla poszukiwaczy dziewiczych terenów czy tęskniących za odosobnieniem. Ziemie, sąsiadujące ze sobą, różnią się pewnymi szczegółami, ale tych szczegółów obnaża się znacznie więcej – im głębiej w las, tym… no właśnie, tym na przykład od groma yggdrasilów, niewyobrażalnie ogromnych drzew rosnących na kilka tysięcy metrów w górę, kryjących w sobie zastępy śpiewających wspólną pieśń trolli, dziwacznych istot, o których Ziemia Podstawowa nawet nie myślała, przeróżne i niezliczone okazy fauny i flory, odmienne od naszych wyobrażeń. I wszystko to w konarach drzewa lekkiego jak… wodór.
Odkrywanie Długiej Ziemi jest tak pochłaniające i praktycznie niemożliwe do skończenia, że nie odrywając się od powierzchni planety, podróżnicy i traperzy nie daliby rady zajrzeć we wszystkie miejsca po kres czasów. Kto by patrzył w gwiazdy, gdy pod nogami znajduje się tyle dziwów i niewiadomych. Lecz to właśnie szansę spojrzenia w gwiazdy dają nam panowie Pratchett i Baxter na sam deser powieści. I to spojrzenia nie byle jakiego, bo w końcu tytułowy Długi Kosmos otwiera swe korytarze dla bohaterów, prowadząc ich w różne zakątki naszej Galaktyki tam, gdzie nieba gwiaździste nad nimi… tam, gdzie gwiazdy na niebie wyglądają zupełnie inaczej.
„Długi Kosmos” jest pełen fantastycznych opisów miejsc i sytuacji, które mogą zapierać dech w piersiach, ale nie stroni od wyjaśnień (czasem może i przydługich) z obszaru fantastyki naukowej, nie unika domysłów, co i jak działa i jak się w tym wszystkim – wszystko kupy trzyma. Nie znajdziemy tu więc naiwnych urojeń, ale zależności i elementy wspólne dla działania wciąż nieodkrytej machinerii, jaką jest Wszechświat, bez względu na to, na który koniec „kroker” nas zaprowadzi.
Piotr Motas
Stephen Baxter, Terry Pratchett, Długi Kosmos, przekład: Piotr W. Cholewa, Wydawnictwo Prószyński i S-ka,2017
Leave a Reply