Z pomysłu na podróż przez Polskę tak zwanymi opłotkami powstała opowieść o wędrówce po kraju, nie po sztampowych miejscowościach ze zdjęciami emblematycznych zabytków, ale ze szczerym opisem ludzi i miejscowości. Okraszona zdjęciami szyldów, budek, sklepików i dróg. Autor Piotr Marecki wybrał się tam w podróż „przedślubną”, pakując do samochodu najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszając na zobaczenie tego o czym niewielu wie i niewielu chce poznać (i widzieć). A zrobił to bez GPS-u, co w naszych czasach zaczyna jawić się jako wyczyn.
Na początku opowieści nie mogłem się przemóc do tej książki, drażnił mnie język, opis znoszenia rzeczy do samochodu z podkreślaniem ich marek, robienie „instatorek” – cytat za autorem. Kiedy jednak rozpoczyna się podróż Polską lokalną, pojawiają się postacie i rozmowy wpadłem jak śliwka w kompot. Najbardziej urzekł mnie opis Wielkich Oczu – miejscowości na dalekim wschodzie naszego kraju. Przeżyłem tam 5 lat wcześniej identyczną przygodę wędrując rowerem, szukając miejsca do spania i potwierdzam, klucze do noclegu w domu weselnym odbiera się w sklepie naprzeciwko, za domem jest niewielkie oczko wodne, gdzie można rano wypić kawę, a we wsi jest sklep Ramzes (nie wiem tylko czy nadal otwarty) i wejścia do niego strzeże posąg faraona…
Magią tej książki są rozmowy. Rrozmowy zarówno banalne jak i metafizyczne, prowadzone podczas jazdy i postojów. Pogawędki ze sklepową, z właścicielami noclegów (w Płotach), z pasjonatami kolei na Warmii, czy z ludźmi napotkanymi przy wieczornym piwie jak spotkanie z Bieszczadnikiem w Wetlinie.
Podróżowałem wraz z tą książką z Krakowa, przez Bieszczady, wschód Polski, Mazowsze, Warmię, Pomorze Zachodnie, Wielkopolskę, Świętokrzyskie i z powrotem do miejsca startu. Pomimo, że nie czytałem o pięknych budowlach i miejscowościach przepełnionych wielką historią, wiedziałem, że taki jest kraj po zjechaniu z tras szybkiego ruchu. Są tu ludzie mający swoje życie, swoje marzenia, pełno jest szyldów, banerów i innych artefaktów świadczących o ich bycie, ich podupadłych interesów, sklepików, zamkniętych dworców, zarośniętych linii kolejowych… Tło dla opowiadanych historii doskonale uzupełnia duża ilość zdjęć, pozostających w klimacie tekstu. Książka dla wszystkich, którym nie obce są wędrówki bocznymi drogami, ciekawych ludzi takich jak my sami tylko żyjących z dala od głównych dróg – takich „przydrożnych”.
Marek Piątkowski
Piotr Marecki „Polska przydrożna” wydawnictwo Czarne 2020
Leave a Reply