Debiutancka książka amerykańskiej pisarki była bardzo dobrze przyjęta za oceanem. I my ją przyjmijmy dobrze, bo na to zasługuje. Narratorem opowieści jest Donnie, 14-letni chłopak. Historia zaczyna się nieudaną próbą reanimacji siostry. Później jest jeszcze gorzej – chłopak oddaje się wspomnieniom swego życia rodzinnego, które trudno nazwać sielanką. Małżeństwo jego rodziców się rozpada, niestety, nie potrafią się rozstać z godnością. Cierpią na tym oczywiście dzieci. Z racji wyboru przez autorkę takiego, a nie innego sposobu narracji, nie dostajemy podanego na tacy studium rozpadu rodziny. Widzimy tylko wycinki rzeczywistości widziane oczami małoletniego narratora – bohatera.
Książka nie ma na celu pokazania gotowych recept na uleczenie świata. Porusza i zostawia czytelnika z kłębowiskiem myśli w głowie. Ze względu na ukazanie głownie przeżyć i uczuć bohatera, jest bardziej poezją, niż prozą. Nie spodziewajmy się jednak li tylko patosu i mroku – historia opowiedziana jest z wdziękiem, a tam, gdzie to możliwe – i z humorem. Pisana bardzo lekkim piórem, czyta się miło, łatwo i przyjemnie.
Jednakże nie jest to klasyczna lekka lektura dla nastolatek. Wymaga od czytelnika chwili zadumy i refleksji, a czytać ja będą z równą przyjemnością matka, jak i córka. W obecnym świecie, w którym idealnym rozmiarem promowanym przez media jest 34, a życie rodzinne schodzi na drugi plan, „Skóra” przypomina nam jak ważna jest rodzina dla naszego zdrowia psychicznego. Na szczęście nie robi tego w sposób nachalny. Pokazuje studium anoreksji widziane oczami kochającego brata i równocześnie uświadamia, że choroba ta jest zaburzeniem psychicznym, nie bierze się znikąd.
Polecam nastolatkom i ich mamom, życząc, by ich bracia i synowie byli choć troszkę podobni do Donniego.
Marta Kostecka
Adrienne Maria Vertos, Skóra , Wyd. Stentor 2008
Leave a Reply