Nic w tej książce nie jest takie na jakie wygląda. Zwolennicy mistrzowskiej prozy Johna Irvinga mogą się poczuć mocno zakłopotani. Nadmiar opisów miejsc, postaci, pogmatwanie akcji i wyciąganie niecodziennych wręcz kuriozalnych faktów czyni nieodparte wrażenie, że uczestniczymy w czymś co można nazwać literacką sztuką cyrkową. Ekwilibrystyka słowna i sytuacyjna bywa momentami wręcz nieznośna (823 strony!). Ci którzy szukają w książce ironiczno-dowcipnego, ale zwartego, stylu Irvinga znanego z np. „Świata według Garpa”, „Regulaminu tłoczni win”, czy „Modlitwy za Owena” mogą być rozczarowani.
Historia, która związana jest z głównym bohaterem – Hindusem – dr Farrokhiem Daruwalli- chirurgiem ortopedą, autorem kiepskich scenariuszy filmowych o inspektorze Dahrze, a przede wszystkim wielkim admiratorze cyrku jest przykrywką do ukazania dusznej atmosfery Bombaju (dziś Mombaju) z jego dziwactwami, skrytymi marzeniami różnych ciemnych typów, by nie rzec, występkami. W tym panoptikum postaci są karły, o których krew do badań genetycznych usilnie zabiega dr Daruwalla, hetero- i homoseksualni aktorzy i reżyserzy, transwestyci oraz pośledniejsza kategoria bombajskich prostytutek tak zwanych „dziewczyn z klatki”. Egzotyki powieści dodaje też „trzecia płeć”, czyli akceptowani w Indiach hidżrowie – wykastrowani mężczyźni grający rolę kobiet. Są tu muzułmanie, chrześcijanie, buddyści. Są cyrkowcy, boye hotelowi, lekarze, filmowcy, rozpustnicy. Ten świat przedstawiony pęka wręcz w szwach. Jeśli jeszcze dołożyć wątek sensacyjny związany ze śmiercią członka elitarnego klubu golfowego to różnobarwny tygiel dziwolągów i odmieńców się zapełni. Ale czy czytelnik ogarnie ten parujący niczym kipiel mroczny świat? Czy wciągnie go on na tyle, by chciał tę literacką podróż kontynuować?. Mnie chyba nie, gdyż zabrakło mi tym razem narracji jasnej i przejrzystej, bez epatowania grą słowną i sytuacyjną. Jakże prorocze wydają mi się słowa wypowiedziane w dialogu pomiędzy Farrokhiem, a Madhu:
– Co robisz? – zapytała mała prostytutka.
– Piszę – odpowiedział.
– Poczytaj mi – poprosiła Madhu.
– Nic z tego nie zrozumiesz – odparł Farokh /…/
No i chyba tak się stało. Ta lektura jest dla koneserów ciekawych odmienności i mroczności duszy ludzkiej. Chcących w tej odmienności się zanurzyć i popodglądać. Ale czy warto na to tracić czas?
EKa
John Irving – Syn cyrku, tłumaczenie Zbigniew Batko, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2017
Leave a Reply