SOBOTA – 9 września 2023

SOBOTA – 9 września 2023

Pod naszym patronatem m.in. 

Pod naszym patronatem m.in. 

Książka w prezencie

Książka w prezencie

WSPÓŁPRACA

WSPÓŁPRACA

Witkowski powrócił w rytmie tanga

Czytanie książek to raczej samotne zajęcie. Przynajmniej w moim przypadku. Ale z „Tangiem” Michała Witkowskiego było inaczej. Po tę powieść sięgnęłam podczas urlopu, który spędzaliśmy z mężem w pięknych okolicznościach przyrody. Zatem siedząc w leżaku na pomoście, pochłanialiśmy kolejne książki. Kiedy zaczęłam „Tango”, mój mąż miał utrudnione czytanie własnej lektury, bo ja co piątą- szóstą stronę zaczynałam mu odczytywać na głos fragmenty powieści Witkowskiego. Nie mogłam się bowiem oprzeć temu, by nie podzielić się zachwycającymi, mistrzowskimi – stylem oraz językiem tej książki. Niektóre z dialogów to absolutne majstersztyki, jak choćby jeden z pierwszych, gdzie żona stróża dopytuje policjanta, w kamienicy, w której znaleziono denata: „jak to robią pederaści”.
Choć zatem nie mam w zwyczaju pisać po książkach, gdybym tak robiła, mój egzemplarz „Tanga” byłby pełny podkreśleń co bardziej „soczystych” zdań, dialogów czy opisów.

Fabuła nowej książki Witkowski rozgrywa się w tajemniczym mieście N*** w latach 30. ubiegłego wieku. Większość akcji autor umieścił w spelunach, knajpach, burdelach, melinach, kabarecie, pośród prostytutek, złodziei, policjantów, żigolaków, tancerek kabaretowych, alfonsów, w środowisku artystycznym i policyjnym.

Zatem w mieście N *** zamordowany zostaje śpiewak z operetki, potem prostytutka, następnie… Istny korowód śmierci. Zabójca na miejscu zbrodni pozostawia karteluszek z tekstem popularnego tanga, (np. „Gdzie twoje serce” Tadeusza Faliszewskiego, autentycznego artysty przedwojnia, wykształconego we Lwowie) albo włączony patefon na korbę z wielką tubą, z płytą non stop grającą owe tango. Do tego ciało śpiewaka zostało tak ułożone na podłodze, prawdopodobnie przez zabójcę, że wyglądało na tańczące tango…

Na miasto pada blady strach, bowiem przed dziesięcioma laty wiele osób stało się ofiarą innego psychopatycznego mordercy, który wówczas zyskał miano Kucharza. Wtedy Kucharz zabił niemal pięćdziesiąt prostytutek. Mieszkańcy zaczynają się obawiać, iż Kucharz powrócił i to on właśnie ponownie zabija…

Policjanci zabierają się zatem za poszukiwanie zabójcy, choć raczej bez entuzjazmu. Zwłaszcza że morderstwa dotyczą ludzi z nizin albo „sodomitów”, jak funkcjonariusze mówią o śpiewaku. Z czasem, pod presją tzw. opinii publicznej, nieco bardziej angażują się w śledztwo. Choć większość z nich ma słabe pojęcie o tym, jak się za to zabrać. Są dyletantami, będącymi niejako zbiorem cech niedouczonych stróży prawa, których szczególnie lubili wyśmiewać reżyserzy w swoich filmach. W „Tangu” zatem policjantów bardziej zajmuje bywanie w gospodach, picie wódki albo – jak jeden z funkcjonariuszy o hipochondrycznych skłonnościach – przeżywaniu wymyślonych przez siebie chorób.

Witkowski bardzo obrazowo opisał życie w mieście. Ot, bardzo sugestywne są fragmenty, w których jest mowa o smrodzie spelun i burdeli, widoku twarzy prostytutek „już lekko nadgryzionych przez syfilis”, odorze rozkładających się ciał trupów czy potu na widowni w kabarecie. Są i bardzo przyjemne opisy. Zdaje się, że Witkowski to koneser sztuki kulinarnej, bo uczty, jakie były udziałem dwóch z policjantów, powodują ślinotok u czytelnika. Zachwyt wzbudzają – a czasem zdumienie, gdy potrawa jest bardzo wyrafinowana bądź niemal egzotyczna – jadane przez bohaterów np. zupy rakowe i żółwiowe, mule w winie, kawior, kaczka z buraczkami i pieczonymi jabłkami, bulion.z wronią wkładką, smażony w likierze ananas, kabanosy z dzika, piwo marcowe, pasztet „z zająca trzy razy przemielonego” czy głuszce „w formie przetworzonej ręką artysty kulinarnego”.

Te wszystkie zabiegi stylistyczne Witkowskiego czy rozpalające wyobraźnię opisy, z jednej strony powodują, iż lektura jest bardzo ciekawa, a kolejnych stron się nie czyta, ale baaardzo szybko pochłania. Z drugiej strony te rozbudowane dygresje pokazują biedę lat trzydziestych, kiedy to kobiety oddawały się mężczyznom za obiad i kieliszek wódki, a nawet za papierosa, jak też brak tolerancji w polskim społeczeństwie – odrazę budzili wtedy Żydzi i homoseksualiści, a za całkiem normalny zawód uważało się pracę alfonsa, żigolaka czy prostytutki.

Świat stworzony przez Witkowskiego na tyle wciąga czytelnika, że momentami nawet intryga kryminalna staje się mniej ważna, bo niejako ustępuje opowieściom o kolejnych postaciach: policjantce, girlsie kabaretowej, szaletowej, mężczyznach z wyższych sfer, lubiących przebierać się za kobiety, itd., itd. Czytelnik ma zatem taką przyjemność w czytaniu choćby kolejnych dialogów, że zapomina, iż ma przed sobą kryminał i że na końcu dowie się kto zabił.

Mimo iż powieść Witkowskiego liczy sobie ponad 500 stron, ja chętnie bym jeszcze czytała jego „Tango” przez kolejne co najmniej pięćset. Po to, by „zanurzyć się” na następne kilka godzin w świecie międzywojnia, które – co widać w niemal każdym akapicie – pisarz pokochał i chce się tą miłością podzielić z czytelnikami. W moim osobistym rankingu, książka Witkowskiego to jedna z najlepszych powieść wydanych w tym roku w Polsce. Autor w wielkim stylu – i w rytmie tanga – powrócił po kilku latach literackiej ciszy.

Monika Gapińska – bookstagram @Setka z kotem

Michał Witkowski,”Tango”, Wydawnictwo Znak 2022

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>